17 kwietnia 2012

Ja to mam szczęście :-D

Mam problem z rozpoczęciem pisania notki, więc zacznę tak trochę od środka. Miała dzisiaj kolokwium z cudownie brzmiącej ekonometrii dynamicznej i finansowej. Zacznę od tego, że ile to ja nie miała się uczyć, miałam na to co najmniej pół weekendu i pół poniedziałku. A kiedy ja się zaczęłam uczyć? Dzisiaj, bo przecież do 18 10 jest kupa czasu. I w zasadzie gdyby nie to, że Ewa przesłała mi materiał, nie miałabym w zasadzie z czego się uczyć, bo nie wiedziałabym jak zacząć. W każdym bądź razie przejrzałam to co miałam i poszłam bezstresowo na kolokwium. I się zaczęło:-D. Najpierw było więcej ludzi niż przewidzianych miejsc i oczywiście z powodu mojego relaksu stałam przez krótką chwile, aż pan magister Łukasz zdecyduje gdzie mam usiąść. Potem dostałam prawie przy końcu zestaw zadań. Ale cały czas luzik. Potem zrobiłam błąd i gdyby nie to, że zaczęto głośno marudzić, że jest do policzenia wielomian czwartego stopnia, zrobiłabym błąd. A tak, już zaczęłam go poprawiać, gdy pan mgr powiedział, żeby policzyć dwumian. Na szczęście wiele nie poskreślałam i rozwiązywałam dalej tak jak mi się wydawało, że powinno być. Po czym okazało się, tak w 1/3 rozwiązywania, że wypisało mi się pióro. Ale zaskoczenie polega na tym, że przygotowany, zapasowy długopis też nie pisał. Pod groźbą wywalenia z sali, podniosłam w odpowiedniej chwili rękę i pan mgr podszedł do mnie. Dobrze, że ma przy tym ostrym podejściu do nauczania takie usposobienie do studentów jakie ma, bo nie wiem czy wypaliłabym 'Czy może Pan pożyczyć mi długopis, bo oba mi się wypisały?', zamiast 'Czy mogę od kogoś pożyczyć długopis, bo moje się wypisały?' Z resztą, tak czy siak czułam się zażenowana. Jakby tego było mało, zamiast tylko się zgodzić to jeszcze wyciągnął ze 4 i pyta się jaki wolę: niebieski, czarny, grubo piszący? A ja tylko chciałam coś do pisania, bo moje się wypisały. W końcu dostałam czarny, cienko piszący i dalej mogłam zapełniać kartkę. Mam wątpliwości co do tego czy uzyskam zadowalający wynik, ale najważniejsze że próbowała, że nie oddałam pustej kartki. Potem oddałam kartkę i długopis z podziękowaniem. Nie obyło się bez uprzejmego pytania czy napisałam. Odpowiedziałam, że coś tam napisałam, powiedziałam do widzenia i wyszłam z tym samym tumiwisizmem co rano, tylko z lekka zaaferowana tym nieszczęsnym długopisem.
Szkoda, że takich prowadzących jest mało. Tzn. tak otwartych na studentów, bo do sposobu nie wypowiadam się, choć w zasadzie on też jest na wysokim poziomie.
Amen
PS. Tekst zawiera zapewne literówki i błędy, jednak poprawię to znacznie później, bo teraz jest to utrudnione. Prędzej coś mnie trafi niż to poprawię. Zrobię to jak rozsiądę się przed komputerem, bo teraz piszę przez internet w zabawce, a to nie należy do komfortowego sposobu pisania. Strajkuję i nie robię tego przez aplikację, żeby przez przypadek znowu mi nie zeżarła mi postu.
 PSS. Notka mniej więcej  poprawiona(18 kwietnia : P), dlatego może jest bardziej poprawna, niż było to wczoraj wieczorem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz