21 lutego 2013

Pijana błogością

To nie wiarygodne jak sny potrafią wpłynąć na mój humor po przebudzeniu. Dzisiejszy sen był wybawieniem, bo wczoraj byłam kłębkiem nerwów z powodu zaliczenia z ekonomi matematycznej. A dzisiaj rano było mi taaaak dobrze, że próbowałam przez cały dzień nie dopuścić złego samopoczucia, który od pewnego czasu wplata się w moją codzienność.
Co ciekawe śnił mi się dzisiaj M, który zazwyczaj jeśli tam występuje psuje mi humor na resztę dnia. Dzisiaj było inaczej. Dobry humor utrzymał się do teraz, który został spotęgowany ulgą napisania i zaliczenia ekomatmy.
W każdym bądź razie sen był dość ciekawy pod tym względem, że niby był, a go nie widziałam; niby był, a wiedziałam i tłumaczył mi, że nie będziemy razem, co nie powodowało u mnie strasznego  "bólu". Po prostu tak jakbym pozwoliła mu iść dalej beze mnie.
Może wystarczyła mi jego obecność (w trzech fragmentach snu)? To, że tam był i"spędził trochę czasu" ze mną. A może też, to że w pewnym momencie przytuliłam się do niego i poczułam się bardzo dobrze, tak jakby coś zostało ukojone we mnie. Może spowodował to koniec snu, który nie skończył się nagle, tylko przeszedł w inny już bez niego? Skończyło się właściwie "pożegnaniem", w którym on chyba martwił się czy wszystko w porządku, a ja wiedziałam, że tak musi być. I to nie było "BO TAK MUSI BYĆ I KONIEC KROPKA", tylko "Ok, rozumiem, idź własną drogą". Była w tym jakaś prawdziwa szczerość, która powoduję uśmiech na twarzy ani jakiś irytujący niedosyt.
Może w końcu przełoży się też poniekąd na rzeczywistość i przestanę się irytować w tym temacie. Bo wcale nie jest łatwo poradzić sobie z nowym doświadczeniem, które wymaga "wyłączenia uczuć i myślenia".
Nie jest łatwo z uświadomieniem sobie, że się zakochało i potem nie odczuwaniem w związku z tym niczego, bo to nie ma sensu, szczególnie jak druga strona nie jest zainteresowana (i z pewnością uważa, że już dawno temat został zamknięty). Jak się jest nowicjuszem "życia", to nie jest prosto (a wręcz zatrważająco trudne) powiedzieć sobie: "Ok, nie to nie.", "To nie było, nie jest, i nie będzie to.", "Zagalopowałam się w uczuciach, ale muszę z tym skończyć.", "Zrobiłam błąd, ale nie szkodzi, trzeba iść dalej.", "Wszystko już wiem w tej kwestii.", "Może znajdę, kiedyś kogoś kto odwzajemni moje uczucia." i dać sobie z tym definitywnie spokój. Ja to wszystko wiem, a jednak czasami tęsknie. "Włącza" mi się irytujące myślenie. A już najgorzej jest jak "włączy mi się tryb analizy". Uuuu... Wtedy nie jest dobrze, nawet jeśli wiem, że to nie ma najmniejszego sensu i znaczenia. A "wyłączenie tego badziewia" choćbym naprawdę chciała nie jest proste. Prawdopodobnie jest to też wina mojej osobowości, której nie zmuszę do czegoś czego nigdy nie robiła.
Jednak dzisiaj jest dobrze. Sen poprawił mi chociaż na trochę nadszarpnięte samopoczucie. Jest tak jakbym pogodziła się z tą postacią rzeczy i byłoby fajnie jakby chociaż on znalazł swoją "księżniczkę z bajki" w swoim zabieganym świecie......

4 lutego 2013

Torba z bukietem

Powinnam już dawno to opublikować, bo już dawno ją podarowałam :P, ale tak jakoś mi zeszło. Jestem z niej zadowolona. Uważam, że mi wyszła pomimo małych technicznych problemów.