27 kwietnia 2012

To dzisiaj jest wykład?

To ciekawe, że z wykładowcą można się umawiać na wykład, który potem nie jest umieszczony na planie w internecie. A o co chodzi? Wczoraj i dzisiaj rano zastanawiałam się jak mamy ćwiczenia z demografii, skoro nie ma wykładu w planie zajęć. Nie było żadnej wiadomości od prowadzącej (na poczcie), a na planie nie było żadnych zmian to stwierdziłam, że ćwiczenia są normalnie o 13 05. Jednak jak mam to zazwyczaj w zwyczaju :D, wyszłam dużo wcześniej z domu na uczelnie. Przejechałam połowę drogi autobusem, a potem przeszłam się spacerkiem na uczelnie. Była gdzieś 11 22 gdy do niej dotarłam. Przeszłam koło sali tam gdzie normalnie jest wykład i zauważyłam, że coś tam się dzieje. Jednak nie wydawało mi się, że mógłby być to wykład, na który powinnam iść. Było ciemno, wyświetlony slajd coś mi nie pasował, a prowadzącej nie rozpoznałam (na ciemno ubrana wykładowczyni z ciemnymi włosami zlała mi się z ciemnością sali :D). Więc na luziku poszłam, do akurat dostępnych sal komputerowych. Już się rozsiadam przed komputerem, gdy o 11 36 dostaje sms'a, że jest lista na wykładzie. No to z lekką irytacją odpisałam gdzie ten wykład, zmierzając do tej sali, którą mijałam wcześniej. Okazało się, że faktycznie to był wykład na który powinnam iść i załapałam się jeszcze na wpisanie się na tą nieszczęsną listę (pomimo, że chyba spóźniłam się trochę więcej niż 15 min). Usiadłam niedaleko autorki sms'a, która mówi mi, że wykładowczyni mówiła nam, o tym na ćwiczeniach. Nosz kurka (jak to mówi pewna osoba), to można było przypomnieć to wysyłając maila, albo chociaż zadzwonić do działu nauczania i powiedzieć, żeby wpisał to na plan. W każdym bądź razie w tej niewiedzy nie byłam osamotniona, tylko że ja jeszcze na ten wykład się załapałam. Tzn gdyby był wcześniej niż o 11 to pewnie nie byłoby mnie w pobliżu uczelni, a tak wilk syty i owca cała (choć chyba jednak nie wszystkie).

26 kwietnia 2012

O jak mi się dzisiaj spać chce ;]

Właśnie siedzę na uczelni i staram się wymyślić coś ciekawego na tą notkę. Jenak to robi się coraz trudniejsze jeśli chce się pisać codzienni i strasznie nie przynudzać. Z tym jest problem, ja wiem, nic ciekawego i z polotem tu nie ma, ale może kiedyś się rozkręcę, albo założę do tego inny blog, o którym mało kto będzie wiedział. Nie ważne. Niestety jedyne co mi przychodzi do głowy, że dzisiaj tak cholernie spać mi się chce, że aż źle się przez to czuję. Bo co to za Q pomysł robienia zajęć o 7 50 co drugi tydzień, jak zawsze ma się później. Najwcześniejsza pora to 9 30 i to tylko raz, a tak jest na 11 20, na 13 00. To jest tak jak obudzić niedźwiedzia w środku zimy ;]. Jakby chociaż dwa razy w tygodniu były zajęcia o 7 50 to można było by się MOŻE jakoś przyzwyczaić. A tak co dwa tygodnie to może człowieka coś trafić, w dodatku jak jeszcze musi siedzieć na uczelni do 16 30 z półtoragodzinną przerwą, gdzie ani się zdrzemnąć ani nic ciekawego porobić. Choć w zasadzie, jak są sale komputerowe dostępne to przynajmniej można poglindzić na blogu :D. Powinnam się pouczyć, bo potem mam wnioskowanie bayesowskie, ale tak cholernie mi się chce spać, że nawet nie mam siły. A jeszcze później jestem umówiona :D. A i żeby nie było, kawę wypiłam, nic nie pomogła. A propo umawiania się, ile razy można, w dobrym tonie, wystawić kogoś do wiatru? I po jakim czasie można przypomnieć sobie o przyjacielu. Jak pojawi się za dużo problemów? Czy jak się uzna, że a może jednak pora jest o sobie przypomnieć? W każdym bądź razie mam co do tego skrajne uczucia, od tumiwisizmu do irytacji.



25 kwietnia 2012

Coś mi dzisiaj nie idzie...

Coś mi dzisiaj nie idzie tylko tak nie do końca. A może tylko tak mi się wydaje. W każdym bądź razie spóźniłam się na autobus, na szczęście nie na wykład. Wcięło mi 3 złote w automacie, ale załapałam się na listę na wykładzie. Jest teraz 12 40, zastanawiam się co dalej :P. Na pewno dwa wykłady. Gorsza sprawa, bo nie chce mi się iść do kina. A jutro mam trzy ćwiczenia i wykład, które mam nadzieję przeżyć bez ran.....
Po za tym dzwoniłam do cioci i stwierdziłam, że pocieszanie dziewczyn to pikuś przy pocieszaniu cioci. Chciałam ją jakoś wesprzeć, i czuję się jakbym poległa. Chciałabym, żeby chociaż troszeczkę lepiej się poczuła i nie stresowała tak wszystkim, a szczególnie przyszłością. Przecież zawsze jest jakieś wyjście.
Taak, nie mam znowu dzisiaj weny, a nie będę pitolić dalej, bo będzie to bez większej składni niż to co wyżej. Szlag.

24 kwietnia 2012

Ciąg dalszy kiebskiego nastroju?


Niby wszystko ok, niby wszyscy zdrowi, a jednak coś nie pasuje. I ciągłe poprawianie przeskakujących literek jest bardziej wq. Niby wszystko ok, a jednak lenistwo osiąga kolejne apogeum, co mogło by się zdawać już nie możliwe. A jednak, wyczerpanie mało używanego materiału jest możliwe. To tak jakby wyczerpanie akumulatora podczas sporadycznego używania. I nawet prośby i groźby nic tu nie pomogą. Najlepiej zwalić na pogodę, na niewyspanie, na depresje i Bóg jeden raczy wiedzieć na co jeszcze. Ale taka jest prawda. Najtrudniej coś zmienić. Przestać być leniwym, jak się jest leniem do kwadratu, a nawet do sześcianu. Dobrze, że jeszcze resztkami sił odzywa się czasami zdrowy rozsądek, bo naprawdę byłoby źle. Dobrze jest coś dla odmiany sobie narzucić, aby nie popaść w totalną gnuśność. Przydałby się jeszcze coach, trener, mentor, anioł, który wyniósłby cię na wyżyny twoich możliwości. Jednak tak nie jest, bo twoje szczęście i życie zależy tylko od ciebie, bo nikomu nie chce się pomóc, szczególnie jeśli się ma własne sprawy. A jeśli już znajdzie się (jakimś cudem) taka osoba, może okazać się najmniej do tego kompetentna, której też nie wyszło w życiu.
Lenistwo to zło, które trudno zwalczyć z powodu lenistwa.

23 kwietnia 2012

Zawiodłam


Zawiodłam. Miałam pisać codzienni i zawiodłam. Jedyne co mam na swoje usprawiedliwienie to, to że była mama, a w niedziele tak się czymś innym zajęłam i spać mi się chciało, że w końcu nie napisałam. Teraz też coś się nie mogę zebrać. Mam dzisiaj kiepske popołudnie :-P. Miała się trochę rozpisać, ale nie wyszło. Postaram się to nadrobić. Jednak, tak w ogóle zastanawiam się czy jest sens pisania tego bloga. Nie to że mi się znudził, ale coś jest chyba z nim nie tak. Albo po prostu założę jeszcze innego, ciekawszego. Muszę się zastanowić, dzisiaj piszę jak potłuczona dlatego już na tym skończę. Postaram się poprawić.

19 kwietnia 2012

O czym ja to chciałam...

Chciałam skorzystać z tego, że mam chwilkę i że są dostępne komputery na uczelni, tylko problem jest taki, że nie wiem o czym napisać.
Zacznę może od tego, że jak zwykle się nie nauczyłam na kolokwium. Tym razem z prognozowania i symulacji mam wątpliwości, że uzyskam zadowalający mnie wynik. Jednak pocieszające jest to, że trzeba mieć ze wszystkiego odpowiednią ilość punktów, a nie zaliczone wszystkie sprawdziany, jak to jest na demografii.
Wyników z wtorkowej sieczki nie mam jeszcze ;D (może to i dobrze).
W mieście zapanowało słońce wbrew mojej prognozie pogody. I dobrze, tylko ja taką pogodę, słoneczną, chce w weekend cobym mogła z matulą polatać po mieście, a nie po galeriach, no w zasadzie są jeszcze muzea, teatry i kino. W każdym bądź razie mam nadzieję, że nie będzie padać.
Mam zaległe odcinki lekko stronniczych do obejrzenia, bo mi transfer padł. Tzn wczoraj nie wytrzymałam i obejrzałam 2, ale pozostałe 3 i wywiad;P obejrzę w niedzielę, albo w sobotę, na pewno po 20 kwietnia:P.
Stan poczytności książek bez zmian. Nadal bawię się zabawką i m. in. rysowaniem kalejdoskopów.
Wybieram się na francuski film "Nietykalni", tylko jeszcze nie wiem z jakim rezultatem. Słyszałam, że film bardzo dobry, tylko obawiam się, że jednak nie podejdzie pod mój wyświechtany gust. Mówi się trudno, przecież nie muszę oglądać ciągle komercyjnych filmów. Od czasu do czasu można się bardziej ukulturalnić :D.
A jeszcze jedno. Babcia pomyliła mnie z Justyną. No cóż, mówi się trudno. Jak do tego doszło? W tym roku zamiast wysłać kartkę zadzwoniłam do niej. Powiedziałam jej, że tu Renata, i że chciałam złożyć jej życzenia. Ale sposób rozmawiania coś mi się nie podobał, bo powiedziała, że Ewa zrobiła obiad, a nie mama zrobiła obiad. Potem mama dzwoni do mnie czy faktycznie dzwoniłam. Z lekka się irytując powiedziałam, żeby wyprostowała. No i babcia chyba już wie, że to ja, a nie Justyna o cieniutkim głosie. No i w związku z tym babci przyzwyczajeniem się do moich kartek, to jej dzisiaj jeszcze wysłałam :P.
Tak... to byłoby na tyle. Zastanawiam się, czy uda mi się coś napisać jutro i w weekend, ale może nie będzie tak źle:P.

18 kwietnia 2012

(Nie) Czytaj


Ten filmik miał być kilka dni wcześniej, jednak dzisiaj dorwałam się do komputera na uczelni i go tu umieściłam. Wpadł mi w oczy na mojej tablicy aktualności na fb. Mój komentarz do tego? Filmik fajny. Nie podoba mi się tylko ten moment jak jedna z aktorek zaczyna krzyczeć nieeeeee :P, ale to taka mała dygresja. Ponad to, akcja fajna i słuszna. Przychylam się do niej pomimo, że stosunkowo mało czytam. Tzn. nie czytam tyle ile mogłabym. Nie wiem czy należę do statystycznego polaka czytającego jedną książkę rocznie, ale na pewno znacznie więcej ich kupuję i zaczynam czytać lub odkładać na lepsza czasy. Tylko od styczna kupiłam już z 5 książek, a może i nawet więcej. Jednak nie przeczytałam do końca jeszcze żadnej. Muszę w końcu do zmienić, bo sporo mam zaczętych, a żadnej nie skończyłam. Nawet nie pamiętam, którą ostatnio skończyłam. Na pewno Mężczyzna, który nienawidzi kobiet i bodajże ostatnią książkę Coelha. Jestem co najmniej w połowie drugiego tomu tej serii i Drania na kanapie czy jakoś tak. Muszę jeszcze dokończyć Mercury i ja i co najmniej dwie książki Erica-Emmanuela Schmitta, książkę Cejrowskiego, pierwszą księgę Pamiętników Wampirów i jeszcze parę książek. Co ciekawe nie mylą mi się te książki i oprócz Mercury i ja czytam te książki w tym miejscu, w którym skończyłam. Choć tą książkę również mogłabym zacząć czytać tam gdzie skończyłam, tylko stwierdziłam już, że skoro mam tą w pdf to zacznę od początku, bo to całkiem ciekawe.
Skończę tym, że muszę narzucić sobie sankcje na tymczasowe kupowanie książek, bo mam ich naprawdę dużo. Jakbym nawet jedną książkę dziennie czytała mam zapas chyba na miesiąc. Tylko jak ja oprę się tym wszystkim fajnym okładką i książką w księgarniach, szczególnie jak są przecenione, bo już mam chęć na kolejne książki; i to nie jedną, ale na kilka. Między innymi mam ochotę sprawdzić książkę o Wiedźminie i biografię Urszuli Dudziak.
O ja biedny robaczek, który ma większe chęci niż zawzięcia i możliwości.

17 kwietnia 2012

Ja to mam szczęście :-D

Mam problem z rozpoczęciem pisania notki, więc zacznę tak trochę od środka. Miała dzisiaj kolokwium z cudownie brzmiącej ekonometrii dynamicznej i finansowej. Zacznę od tego, że ile to ja nie miała się uczyć, miałam na to co najmniej pół weekendu i pół poniedziałku. A kiedy ja się zaczęłam uczyć? Dzisiaj, bo przecież do 18 10 jest kupa czasu. I w zasadzie gdyby nie to, że Ewa przesłała mi materiał, nie miałabym w zasadzie z czego się uczyć, bo nie wiedziałabym jak zacząć. W każdym bądź razie przejrzałam to co miałam i poszłam bezstresowo na kolokwium. I się zaczęło:-D. Najpierw było więcej ludzi niż przewidzianych miejsc i oczywiście z powodu mojego relaksu stałam przez krótką chwile, aż pan magister Łukasz zdecyduje gdzie mam usiąść. Potem dostałam prawie przy końcu zestaw zadań. Ale cały czas luzik. Potem zrobiłam błąd i gdyby nie to, że zaczęto głośno marudzić, że jest do policzenia wielomian czwartego stopnia, zrobiłabym błąd. A tak, już zaczęłam go poprawiać, gdy pan mgr powiedział, żeby policzyć dwumian. Na szczęście wiele nie poskreślałam i rozwiązywałam dalej tak jak mi się wydawało, że powinno być. Po czym okazało się, tak w 1/3 rozwiązywania, że wypisało mi się pióro. Ale zaskoczenie polega na tym, że przygotowany, zapasowy długopis też nie pisał. Pod groźbą wywalenia z sali, podniosłam w odpowiedniej chwili rękę i pan mgr podszedł do mnie. Dobrze, że ma przy tym ostrym podejściu do nauczania takie usposobienie do studentów jakie ma, bo nie wiem czy wypaliłabym 'Czy może Pan pożyczyć mi długopis, bo oba mi się wypisały?', zamiast 'Czy mogę od kogoś pożyczyć długopis, bo moje się wypisały?' Z resztą, tak czy siak czułam się zażenowana. Jakby tego było mało, zamiast tylko się zgodzić to jeszcze wyciągnął ze 4 i pyta się jaki wolę: niebieski, czarny, grubo piszący? A ja tylko chciałam coś do pisania, bo moje się wypisały. W końcu dostałam czarny, cienko piszący i dalej mogłam zapełniać kartkę. Mam wątpliwości co do tego czy uzyskam zadowalający wynik, ale najważniejsze że próbowała, że nie oddałam pustej kartki. Potem oddałam kartkę i długopis z podziękowaniem. Nie obyło się bez uprzejmego pytania czy napisałam. Odpowiedziałam, że coś tam napisałam, powiedziałam do widzenia i wyszłam z tym samym tumiwisizmem co rano, tylko z lekka zaaferowana tym nieszczęsnym długopisem.
Szkoda, że takich prowadzących jest mało. Tzn. tak otwartych na studentów, bo do sposobu nie wypowiadam się, choć w zasadzie on też jest na wysokim poziomie.
Amen
PS. Tekst zawiera zapewne literówki i błędy, jednak poprawię to znacznie później, bo teraz jest to utrudnione. Prędzej coś mnie trafi niż to poprawię. Zrobię to jak rozsiądę się przed komputerem, bo teraz piszę przez internet w zabawce, a to nie należy do komfortowego sposobu pisania. Strajkuję i nie robię tego przez aplikację, żeby przez przypadek znowu mi nie zeżarła mi postu.
 PSS. Notka mniej więcej  poprawiona(18 kwietnia : P), dlatego może jest bardziej poprawna, niż było to wczoraj wieczorem.

16 kwietnia 2012

Szlag by to trafił

Miała być notka o sąsiadach, ale szlag mnie trafił, bo aplikacja mi ją zeżarła i nie chce mi się jej 3 raz poprawiać. Napisze tylko tyle, że ta babka poniżej z plakatu festiwalu muzyki filmowej baaaardzo mi się podoba.


PS. Q jedno wejście do aplikacji i 12 nabitych wejść. Mogliby jakoś tą aplikacje ulepszyć.

15 kwietnia 2012

Apogeum lenistwa

Dzisiejszy dzień należy do tych najbardziej leniwych, choć dzisiaj sięgnęło to apogeum. Obudziłam się o 9 00, a potem się zaczęło. Nie chciało mi się wstać, potem ubrać, a na koniec nie chciało mi się wychodzić z domu po jedzenie.
Gdy w końcu się ubrałam i zmusiłam założyć buty, poszłam na b smarcika w kfc i do sklepu. Tak jak przypuszczałam, trafiłam na tłum, który wyszedł z kościoła. Ale największa tragedia polegała na tym, że nie było tego na co miałam ochotę, a poszłam specjalnie po to do tego sklepu. I jakimś sposobem trafiłam (z rezygnacja i obojętnością) do innego sklepu, w którym to padła decyzja, że jem dzisiaj mrożoną pizze, batoniki, i zbożowe ciasteczka. Przy okazji złamałam jedną zasadę i wyszłam chyba na osobę nie doświadczoną ;-). Ale mniejsza z tym. Potem spacerkiem wróciłam do domu i zamiast wziąć się za to co powinnam, zaczęłam oglądać Kubę Wojewódzkiego, Z planu Prawo Agaty, Z planu Reguły gry i właśnie Prawo Agaty. I tym sposobem, a w zasadzie między innymi przez to mój transfer internetowy poszedł się.... skończył się. A mama :-) wytknie mi ponad programowe 9 zł (bo o nim wiem i mam nadzieję, że więcej nie będzie), za które doładowałam 1GB, żebym mogła pisać i takie tam. A propo, okazuje się, a przynajmniej tak przypuszczam, że tą aplikacją nakręcam sobie statystykę :-P. Więc jest tak o jakieś 25 wejść mniej:-P (właśnie odkryłam nową funkcje przycisku'.':-P).
Suma summarum, dzisiejszy dzień nie należy do tych super udanych. Niby wszystko ok. Niby nie ma żadnej jeszcze katastrofy. Ale przez cały dzień jest mi niemrawo. Czasami... hmmmm.... żałuję to za dużo powiedziane, ale czasami chciałabym być facetem, albo chociaż inną osobą. Osobą, która ma trochę inne podejście do życia i ludzi. Osobą..., która... No właśnie... Bardziej stanowczą, z pogodą ducha i tam takie ble ble ble. Jednak nie jestem, i wiem, że gdybym się bardziej postarała mogłabym to zmienić.
Amen

14 kwietnia 2012

Ale jej się fartnęło :-D

Była u mnie Magda i dzisiaj wróciła do domu. Co najfajniejsze trafiła się nam ładna pogoda na spacer pomimo, że zapowiadali deszcz. Nie mylili się. Odprowadziłam tylko Magdę na pociąg i zaczęło siąpić. To się dopiero nazywa szczęście. Najwidoczniej pogoda tak jakby poszła mi i jej na rękę :-D. Tylko, że to nie zmienia faktu, że jak zwykle nic mi się nie chcę, a powinnam się pouczyć. Jednak właśnie oderwałam się trochę od zabawki i wstawiłam pranie, zmienię zaraz pościel i mam nadzieję, że uda mi się ogarnąć trochę pokój, bo mam za bardzo porozwalane rzeczy. Aaa no i znowu chyba zacznę chociaż trochę zaglądać do ang, ale to na pewno dzisiaj nie nastąpi.
Hmmm.... Od jakiegoś czasu chodzi mi po głowie pewien pomysł, tylko po pierwsze nie mogę się zebrać, po drugie nie wiem czy warto, a po trzecie nie wiem czy w tym wytrwam :-P.
A propo zabawki. Dorwałam aplikację, która BARDZO mi się podoba. Mogę dzięki niej rysować symetryczne wzorki, a ja to bardzo lubię. Oto mała demonstracja możliwości.


13 kwietnia 2012

Kolejny dzień za mną

13 kwietnia. Urodziny Pawła. Kolokwium z demografii, na który nic nie umiałam. Nooo może tak nie do końca. Znałam wzory, ale jak przyszło do podstswiania pojawił się problem. Podstawiałam jedno potem coś innego, potem wróciłam do tego co liczyłam na początku, a potem znowu wróciłam do drugiej wersji. I nie byłby w tym nic stresującego, bo zawsze można poprawić, gdyby nie zdanie: I co pani tu napisała, nie to nie to, niech pani pomyśli. I wszystko szlag trafił. Tzn. przez chwile, bo potem spotkałam się z Eweliną, a potem przyszła Magda, oglądałyśmy Wojewódzkiego, a teraz filmy o Bridget Jones. Poczta bez zmian. Aaa no i znowu kupiłam książkę, bo była o 25%, Strata korony.
Amen

12 kwietnia 2012

Przyszła W, a w głowie M

Znowu czuję się jakby brakowało mi piątej klepki, ale już się trochę do tego przyzwyczaiłam. Już z tym nie walczę i nie irytuje się, bo dotarło do mnie, że to bez sensu. W dodatku na tym etapie życia dowiedziałam się paru ciekawych rzeczy. Między innymi mam większą świadomość co to tęsknota, przyjaźń, miłość i poczucie braku kogoś bliskiego. Niestety pojawiły się też pytania bez odpowiedzi. Szczególnie to jedno. Dlaczego?

11 kwietnia 2012

Wq i to taką pierdołą

Miałam napisać o czymś innym, ale będzie o tym że się wkurzyłam do granic możliwości. No może, można bardziej, ale bez przesady. A zaczęło się w zasadzie niewinnie.
Jak już wiadomo, mam nową zabawkę. Ściągnęłam sobie pocztę, gg, a nawet (jak można zauważyć) aplikacje do bloga, no i nieszczęsnego skypa. Nieszczęsnego? No tak, bo moja złość w zasadzie od niego się zaczęła. Chciałam zalogować się w aplikacji to Q okazało się, że nie znam hasła. Potem zaczęłam kombinować, i wylogowałam się z tego na komputerze. No i tak jak byłam zachwycona tym, że udało mi się chociaż podłączyć internet alpejskimi metodami, tak szlag wszystko trafił. Żeby przypomnieć hasło, przypomniałam sobie o istnieniu poczty na onecie. Okazało się, że tam wszystko jest, ale nie do tego konta na skype. A potem zalała mnie krew, bo nie mogę zalogować się na pocztę wp. I teraz, albo wp Q leci sobie ze mną w kulki, albo ktoś zhakował mi pocztę. Bo jakim cudem nie działa mi to hasło, które powinno działać!!!??? Przecież nie mam aż takiej sklerozy, żeby nie pamiętać czynności zmieniania hasła. No nie ma bata, nie robiłam tego!! Naciągnęłam się na smsa (za 4zł +vat), który miał mi podać pomocnicze hasło. Ch..., nie da rady. Przysłali mi smsa, że mój login nie ma podanego nr telefonu!! Potem okazało się, że jest pytanie pomocnicze. No i drugi ch... Pytanie brzmi: Data urodzin? W czym Q problem?! W tym, że Q nie pamiętam sposobu zapisu i nie chce mi przyjąć odpowiedzi, a chyba po trzeciej próbie pisze mi coś o blokadzie możliwości próbowania. Tak się zirytowałam, że założyłam nowe konto ma gmailu. Takie w miarę przyzwoite w zapisie. Zmieniłam je na stronie, która przysyła mi w miarę ważne informacje i poinformowałam część osób, że zmieniłam adres, a reszta się zobaczy. Z jednej strony mam nadzieję, że to wp leci sobie w ch..., a z drugiej strony chyba nie będę płakać jak się do niego nie dostanę, bo super ważnych rzeczy tam nie było. Jednakże mam ogromną nadzieję, że nikt go nie zhakował i nie będzie go używać do niecnych celów.
Niech to szlag. Jakby tego było mało myślałam, że gg też padło ofiarą. Na szczęście przypomniało mi się, że tu faktycznie zmieniałam hasło, i na szczęście wiem na jakie.
Wrrrrrrrr........ Jak tak dalej pójdzie, to będę się bała używać nowej zabawki......

9 kwietnia 2012

Było całkiem nieźle

Dzisiejszy dzień można uznać za udany. Z resztą nie wiem czemu, ale jak ciocia A. i wujek W. przyjeżdżają to jest fajnie :-P. Byliśmy na cmentarzu u dziadka, pojedlimy:-D, pośmiali, ciocia z nadmiaru energii pozmywała naczynia i zgrabiła liście, a potem spać się jej zachciało, wujkowi podobała się moja zabawka i rozwiązał mi krzyżówkę, bo ja nie umiem :-P. No i przy okazji odwiedziła nas babcia :-D.
Na dobranoc chciałam obejrzeć jakiś film. Padło na Ghost Rider. I zastanawiam się czy nie iść na dwójkę, która właśnie wchodzi do kin.
Coś mi dzisiaj nie idzie to pisanie na tej zabawce. A już na pewno wklejanie linków. Poza tym usłyszała dzisiaj ważną rzecz, a mianowicie, żeby nie korzystać z banku przez taką zabawkę. Na szczęście nie mam takiej potrzeby.
Niech to szlag! To znaczy... Jakby to powiedzieć... Znowu alpejskie kombinacje przychodzą mi do głowy, a lepiej byłoby gdybym nimi nie zawracała sobie głowy :-(.

Lany poniedziałek

8 kwietnia 2012

I już po niedzieli...

Chciałam to napisać, a przynajmniej spróbować napisać to normalnie przez stronę internetową, jednak okazuje się że przez aplikacje zabawki jest to łatwiejsze. Co ciekawe. Blogger pozwala pisać przez edytora tekstu i edytora html. No i jak chciałam napisać przez stronę to mogłam to zrobić przez html, bo przez edytor tekstu nie chciało. Ale jednak to jest nie wygodne, bo nie widać całego tekstu. No i tak piszę przez aplikację, a niedoróbki typu ortografia i etykiety poprawię jak już siądę przed komputerem :-P.
Jak ja nie lubię świąt. Jak byłam młodsza to jeszcze jako tako. A teraz, oprócz świadomości, że jest wolne, no i może jeszcze z jedynego powodu, nie "skaczę z radości", że są święta. I boję się tego, że już mi tak zostanie, nie zależnie jakie to święta i o jakiej porze roku.....

Wielkanoc

7 kwietnia 2012

Emmm....

Tego posta piszę z nowej zabawki i totatnie nie wiem jak to wyjdzie, a będę mogła to sprawdzić dopiero we wtorek. Ale wygląda na to, że na tej zabawce naprawdę dużo mogę:-P. Szkoda tylko, że nie sprawdza mi tu ortografii:-D (i że jest utrudnione rysowanie, bo rysuje wyżej niż naciskam rysik). No i co najważniejsze, mam nadzieję, że za internet zapłacę normalnie :-D.
A poza tym siedzę grzecznie w domku, i nawet nie pojechał do Warszawy, co pewnie Magdę trochę ucieszy :-P. O! a propo, mama skończyła sweter dla jej mamy. Może wrzuce tu zdjęcie dla pochwalenia się jaką mam zdolną mamę :-D.
No i oczywiście zamiast się uczyć, (z resztą kto się uczy w święta XD?) układam puzzle, bawię się nową zabawką, wychodzę na miasto i czytam, aktualnie książkę o Freddim Merkurym. (Nie nie wiem jak przeżyję kolokwia, ale jakoś to będzie :-P.) A poza tym nic ciekawego.
A no, w zasadzie jak tu już jestem, to życzę Wam wszystkiego najlepszego z okazji świąt :-*.

Wielka sobota

4 kwietnia 2012

Przerwa

W związku z tym, że od jutra (a wa zasadzie od dzisiaj) mam przerwę świąteczną, a obiecałam (sobie) pisać codziennie, usprawiedliwiam się (przed samą sobą), że przez te dni nie będę zapychać bloga, gdyż nie biorę laptopa ze sobą. Więc, kolejne bazgroły będą chyba najwcześniej we wtorek lub środę. Choć może "zaplanuje" jakieś obrazki :D na wyrobienie normy;D.

3 kwietnia 2012

Skandal :D

Skandal i drobno mieszczaństwo:D
Kolejny raz jestem zdumiona, że w Krakowie, na moim osiedlu, gdy w zasadzie jest już ciemno nie świecą się latarnie. Gdyby nie samochody, światła przy klatkach i w mieszkaniach, oraz neony przy sklepach i oświetlone reklamy byłoby normalnie ciemno. No ja wiem, że nie można włączyć świateł na raz w całym mieście, ale żeby włączać je już gdy jest zmrok o 19:50? Co to jakieś nowe oszczędności?
Tak tym się zaaferowałam, że zaczęły mi przychodzić mi inne skandale, które napotkałam w dzisiejszym dniu. Bo co to, żeby kawałek foli (na telefon, który za pierona nie mogłam idealnie przykleić) kosztował 10 zł. Już nie wspomnę, że kawałek plastiku, który ma robić za etui, (nie wiem zresztą jak, bo to tylko jakby klapka od baterii) kosztowała 89 zł ? (Nie, nie jeszcze mnie aż tak nie przygrzało, żeby ją kupować.)
Potem było KFC :p, ale to już chyba tak z rozpędu. Dziwnie u nich jest z frytkami. No ja wiem, że nie mam co wymagać takich samych frytek rano co wieczorem, ale no mogliby tak jakoś to zrównoważyć. Już wole te za ciepłe frytki niż za zimne :P. A poza tym wczoraj pani mi nie powiedziała, że te naklejki z brazera do siódmego gratisowego muszą być z tej serii specjalnej, a nie te zwykłe. Oooo.. przypomniało mi się. B-smart podrożał o 51 groszy!!
Tak, coś jeszcze miałam napisać, że to skandal i drobnomieszczaństwo, ale zapomniałam co to miało być. :D

2 kwietnia 2012

Jeeee :D

Jeeee.... Dziecko ma nową zabawkę i dziecko szczęśliwe. Ale dziecko było też złe, bo zapomniało o punktach payback. A specjalnie wybrało ten sklep, żeby dostać duuuuużo punkcików, i zapomniało. Może też dlatego, że było zaaferowane tym, że musi zapłacić gotówką, żeby kupić za cenę z internetu. Było złe, ale jakoś troszeczkę to dziecku przeszło. Za to zabawka suuuuper, jak na pierwsze wrażenie. Dziecko musi jeszcze kupić ochronne wdzianko :D, zastanowić się nad co najmniej jedną rzeczą i ogarnąć parę rzeczy :D.
Poza tym, no cóż, jak zwykle nic nie umiem na jutrzejszą ekonometrie dynamiczną. Jedyna szansa na przejrzenie notatek jest w czasie wolnym przed zajęciami. Im wcześniej wstanę i wybiorę się z domu tym więcej czasu ;].
Dzisiaj czuję się lepiej, już tylko dostrzegam stan: niech mnie ktoś przytuli :). No i zaczynam powoli, jak by to nazwać, czuć ciareczki związane z nadchodzącymi kolokwiami i innymi badziewiami. Jednak, niestety, znając siebie nic z tym nie zrobię. Choć możeee... nieeee..Nieee chceee mi się.  Zresztą pożyjemy zobaczymy.

1 kwietnia 2012

ech...

W związku z tym co widać za oknem wstawiam ten obrazek z kewjka:
 Poza tym, niestety nic ciekawego i nieciekawego nie napiszę;p, bo jestem w stanie jest mi źle, wszystko mnie boli,..., niech mnie ktoś przytuli ;]. Dlatego najchętniej poszłabym spać i chyba nie długo to zrobię.
Tak dla obszerności i dlatego że jest fajny (pomimo, że połowy tekstu nie rozumiem :D) wstawiam ten oto filmik: