29 grudnia 2011

ile razy zabieram się do pisania notki, w której chciałabym posmęcić, tyle razy wydaje mi się, że nie powinnam. w internecie jest pełno wpisów użytkowników, którzy wylewają swoją frustracje, gniew, chamstwo, smutek czy idiotyzm. w rezultacie prawie z całej tej globalnej sieci jest "śmietnik", nad którym traci się nie potrzebnie czas. przyznaję się bez bicia, ale lekko zażenowana, że jestem jedną z takich osób, które tracą w ten sposób czas, zamiast chociażby wziąć się w garść. to przydałoby się najbardziej, choć w zasadzie to chodzi o to, żeby dorosnąć! taa.... właśnie zdałam sobie sprawę, że w zasadzie zostałam z tym w tyle. ciągle niepoważna, z głową w chmurach... no może te chmury najmniej do mnie pasują, ale użyje już tej metafory........
a szlag z tym wszystkim i niech to piorun poprawi!!
czuję się beznadziejnie i beznadziejna! tak, to chyba najbardziej skondensowana myśl i stan, który opisuje całą moją chęć do narzekania. tzn. mogłabym się rozpisać, ale w zasadzie zastanawiam się po co? i tak to wszystko wszystkich g obchodzi, nie zrozumieją, a ja wszystkiego do końca ładnie, pięknie nie ogarnę. tak czy inaczej, z całym tym bajzlem zostaje sama i nikt mi nie pomoże.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz