27 lutego 2012

jak ktoś mądry powiedział: nie ogarniam tej kuwet!! no nie ogarniam!!
(ponad to przemyślenia na temat przyjaźni)
kącik narzekania: q nie zaliczyłam egzaminu z BO! niech to szlag! byłam nie pocieszona, teraz jestem zła, później chyba będę sfrustrowana...
czasami nie ogarniam swojej "kuwety", ale gorzej jak wpier***** mi się jeszcze czyjaś inna kuweta. tzn teoretycznie ja jej nie muszę ogarniać, ale to nie znaczy, że ona nie wpier***** mi się w stan "rozmyślania". a uwierzcie mi, tej o której usłyszałam ostatnio, po prostu nie mieści mi się w głowie. ale wiem, że musi mieć dobre zakończenie!

(poddaj mi ziarenko myśli, będę mieć cały ogród myśli i odczuć.)

stwierdzenie;p : naprawdę miło jest usłyszeć " ja też cię lubię", " przy tobie człowiek pozwala sobie na więcej, na to żeby więcej powiedzieć", " jesteś najlepszym przyjaciele", " stawiasz mnie do pionu", a nawet to " ... stęskniłam się za tobą, (brakuje mi ciebie)". od razu lepiej się robi człowiekowi jak ma taki sobie humor : )
jakby to napisać, żeby to ładnie wyglądało :D ? w całym moim życiu na takie "słodzenie" musiałam czekać do studiów, ale to wcale nie jest takie złe. może jestem nawet w to bardziej skłonna uwierzyć i docenić, szczególnie jak się jest tak naprawdę samemu. człowiek pociesza się, że może jednak nie jest z nim tak źle, że lepsza garstka przyjaciół, niż kupa znajomych. może jednak potrafię się zachować. choć tu włącz mi się typowe zrzędzenie i wydaje mi się, że zawsze mogłoby być lepiej. że mogłabym lepiej się wyrażać, że mogłabym lepiej pocieszać, że można byłoby bardziej na mnie liczyć, że mogłabym nie mieć pewnych ograniczeń (np. kogoś przytulić). wydaje mi się że mogłoby być lepiej, ale z drugiej strony po pierwsze jestem tylko człowiekiem, po drugie też mam swoje życie i sprawy, nastroje i humory, po trzecie jeśli w końcu byłabym na każde skinienie to chyba bardziej byłabym wykorzystywana niż -nazwijmy to- "proszona o pomoc". jednak najbardziej chyba mi brakuje języka w gębie? o ile to ma sens. bo z drugiej strony wydaje mi się (chyba), że w przyjaźni jest ważniejsza umiejętność słuchania niż gadania (czytaj radzenia, pocieszania). dlaczego? bo w większości przypadków to co się powie, to ta druga osoba zdaje sobie z tego sprawę że tak jest albo że tak powinna zrobić, a gadanie może czasami wyjść błahe albo wyjdzie w odwrotny sposób niż był zamierzony. aczkolwiek jednak trzeba coś powiedzieć, coby tą drugą osobą trochę potrząsnąć i pozbierać ją jak rozsypaną kupę liści (jedne chyba z ulubionych powiedzonek mojej mamy: "bo ty jesteś taka nie pozbierana kupa liści" :D ) jeśli zaistnieje taka potrzeba. natomiast ze słuchaniem u mnie nie jest najgorzej, ale pewnie można byłoby również polemizować. prawdopodobnie czasami mi to wychodzi a czasami nie koniecznie, bo włącza mi się narząd mówienia i wciskam coś od siebie. jednak jeśli chodzi o słyszenie a słuchanie, to jestem raczej lepsza w słuchaniu, bo jeśli chodzi o słyszenie to czasami muszę prosić o powtórzenie, bo nie zrozumiałam/nie usłyszałam (już mi wychodzi słuchanie muzyki przez słuchawki, a jak będę stara będzie: -babciu jako tu ładnie. -kto kradnie?!) (swoją drogą jak ktoś mówi "sam do siebie"....;p).
taaa ... suma sumarą wychodzi chyba na to, że nie jest ze mnie taki skur*** :D i może pod tym względem będą ze mnie jacyś ludzie.... < lol2 >

1 komentarz:

  1. Dobry z Ciebie przyjaciel. Chociaż czasem mam cię ochotę zabić i nie mam do Ciebie zdrowia. Chociaż pewnie ty masz mnie ochote zabić jakieś 3 razy częściej i chyba za to, ze jeszcze tego nie zrobiłaś należą ci się pokłony ;)

    OdpowiedzUsuń