18 marca 2012


I pomyśleć, że nie cały tydzień temu było szaro, chłodno i dosyć mokro. A na ryku w Krakowie prawie żywej duszy nie było.
A dzisiaj? Bez kurtki, bez czapli. W wiosennych bytach, w sukience, z torbą na ramieniu.
Na rynku pełno ludzi i tych przejazdem i tych stąd. Stoliki przy restauracjach prawie wszystkie zajęte, pan Andrzej z żoną i znajomymi w restauracji niedaleko Piwnicy pod baranami, wycieczki zorganizowane drepczące za przewodnikiem, i maraton po zawał wzdłuż Wisły. Żyć nie umierać. Niestety sielankowa niedziela już się skończyła. Jutro ukochany poniedziałek, i ukochane przedmioty na uczelni, i jeszcze bardziej utęskniona kartkówka z teorii ekonometrii dynamicznej i finansowej : )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz